6 na 6 Użytkowniczek poleca ten produkt


Opis produktu

Jeszcze nie ma opisu tego produktu :(

Produkt dodany w dniu 21.09.2020 przez hangled

Denko marzec 202-

Denko marzec 2021. 🙂 Poszło mi naprawdę dobrze, bo zużyłam aż 32 opakowania. W końcu udało mi się zużyć całkiem sporo saszetek i próbek, co mnie najbardziej cieszy, bo mimo że maleństwa razem zajmują sporo miejsca. W tym denko mamy kilka perełek, ale niestety pojawił się też bubel. Zacznę od tych pierwszych - zdecydowanie polecam żel do depilacji Balea, peelingi solne tej samej firmy, maseczkę do włosów Let That Man Go oraz bazę witaminową z NeoNail. Wszystkie te produkty świetnie mi się sprawdziły i nie widziałam w nich wad. Największym bublem tego denka okazał się antyperspirant Fa Fiji Dream, który to niestety okropnie przesuszył i podrażniał mi skórę pod pachami. Jeżeli macie bardziej wrażliwą skórę to radzę na niego uważać. Pozostałe produkty były w porządku i mogłabym je kupić ponownie.

Zobacz post

Balea Peeling do ciała, Solny, Granat i matcha

Kolejna perełka od marki Balea, czyli peeling solny do ciała. Tym razem testowałam wersję Granat i Matcha. Muszę przyznać że Balea zawsze dba o szczegóły, bo kolorowe i estetyczne opakowanie przyciąga wzrok. Do tego zapach - owocowo-cukierkowy, nie przesłodzony, pyszny! Sam peeling ma odpowiednią konsystencję, drobin jest sporo ale nie są za suche i przyjemnie się z nim pracuje. Drobinki są wielkości soli, ale dzięki tej gęstości naprawdę porządnie złuszczają martwy naskórek, zostawiajac skórę gładką i miękka. Jedynie trzeba uważać przy rankach, bo może delikatnie szczypać. Do tego skład jest prosty i bez mikroplastiku. 🐳 Ja jestem na tak i zdecydowanie mogę go polecić. Żałuję jedynie, że te peelingi nie są sprzedawane w większych opakowaniach, bo taka saszetka to max na dwa użycia.

Zobacz post

Denko trzeci tydzień październik 2020.

Denko trzeciego tygodnia października.
Coś czuję, że z denka październikowego będę zadowolona. Udało mi się zdenkować 5 pełnowymiarowych produktów, dwa peelingi w saszetce i jedną maseczkę w płacie.
Garść mini recenzji:
1. Joanna, Tradycyjna Receptura, Maska do włosów farbowanych, Żółtko.
Długo zwlekałam z jej zużyciem i czekała grzecznie na swoją kolej w szafce w łazience. Powiem szczerze, że produkt na prawdę jest godny uwagi. Po pierwsze przyjemnie pachnie, bałam się, że zapach nie będzie zbyt przyjemny, ale bardziej przypomina mi delikatne mydełko niż coś z jajkiem. Nakładam na umyte włosy na kilka chwil i obficie spłukuje. Włosy są w zdecydowanie lepszej kondycji i łatwiej się rozczesują.
2. Himalaya Herbals, Fresh Start, Oil Clear Face Wash, Żel do mycia twarzy, Peach.
Brzoskwiniowy żel do twarzy znalazłam w paczuszce od @kkosarska. Żel zamknięty jest w tubce wykonanej z miękkiego plastiku. Jest w kolorze pomarańczowym i zawiera w sobie małe drobinki, które delikatnie złuszczają martwy naskórek. Nie jest to jednak złuszczanie, które mógłby nam zastąpić peeling lub uszkodzić naszą skórę przy co dziennym używaniu. Żel ma dość gęstą formułę i bardzo dobrze się pieni. Trzeba nieco czasu spędzić, by dokładnie zmyć go z twarzy, bo ma lekko oleistą formułę. Jednak po użyciu nasza skóra jest dobrze oczyszczona i gotowa do kolejnych zabiegów. Żel jest dość wydajny, bo wystarczy go niewiele, by pokryć całą twarz. Mogę z czystym sumieniem polecić ten produkt.
3. FaceBoom, Krem do twarzy, Matująco-detoksykujący, Na dzień i na noc, Cera mieszana i tłusta, Lojalny Wybawca.
Kolejna z rzeczy, którą znalazłam w swopie. Bardzo cieszyłam się na jego testy i się nie zawiodłam. Po pierwsze bardzo przypadło mi do gustu opakowanie. Ciasteczko jakich mało. Kolor i zdobienie są super, ale najważniejszy jest fakt, że produkt wydobywamy przez mały dzióbek, który umożliwia bardzo higieniczne wydobywanie kosmetyku z opakowania. Formuła kremu jest bardzo lekka. Szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filtru. Pachnie przepięknie, słodko i cukierkowo jak reszta kosmetyków z tej serii. Ja bardzo polubiłam ten aromat. Zauważyłam, że nieco niweluje wytwarzanie sebum przy tym nie wysuszając cery. Dla mnie to bardzo cenna właściwość, szczególnie w strefie "T".
4. Yves Rocher, Żel pod prysznic i do kąpieli, Orientalny, Olejek arganowy i róża.
Żel, który znalazłam w paczuszce od kochanej @alicja166. Produkty marki Yves Rocher do pielęgnacji ciała znam i lubię. Zdarzało mi się w przeszłości kupować mega zestawy na bardzo atrakcyjnych promocjach. Z tym olejkiem nie miałam styczności i był on dla mnie nowością. Praktyczna, mała buteleczka kryje w sobie złoty olejek. Bardzo przyjemnie, delikatnie, różanie pachnie. Konsystencja jest dość oleista i po nałożeniu na skórę po chwili pocierania lekko się pieni. Świetne uczucie po wyjściu spod prysznica, bo skóra jest przyjemna w dotyku, nawilżona i pachnąca. Zapach utrzymuje się chwilę na skórze. Jak najbardziej polecam.
5. Luksja, Mydło w płynie, Marshmallow, Limited Edition.
Kolejne mydełko z limitowanej edycji, które dostałam od @Kurczaczek80. Wykończyłam właśnie wesołą jagódkę i niepewnie otworzyłam kolejne urocze opakowanie mydła w płynie marki Luksja. Tym razem zapach jest słodki, ale nie ma chemicznych nut zapachowych, których tak nie znoszę. Dodatkowo jasno-różowy kolor jak najbardziej do mnie przemawia. Mydło nie wysusza dłoni, z zapach dość długo utrzymuje się na dłoniach. Mydełko dobrze się pieni i oczyszcza rączki.
6. Balea, Peeling do ciała, Solny, Granat i matcha.
Jeden z peelingów, które znalazłam w paczuszce od @hangled. Przyznam szczerze, że to chyba najbardziej ostry peeling z jakim miałam do czynienia. "Zdzierak" z niego jest na prawdę dobry. Pachnie delikatnie owocem granatu i czuć lekką, cytrusową nutę. Sam peeling jest białego koloru o dość drobnej ziarnistości. Nie pamiętam też kiedy ostatnio używałam peelingu zapakowanego w saszetkę. Jedyną wadą tego typu rozwiązania jest fakt, że po pierwsze mokrymi dłońmi pod prysznicem to tego nie otworzymy, a po drugie, nie wiem czy to ze względu na solny charakter czy ogólnie tak bywa z tego rodzaju produktem, trochę produktu oblepiło się na ściankach i nie jest możliwe wydobycie go z opakowania. Sama saszetka straszyła mi na 3 dokładne peelingi całego ciała, więc jestem usatysfakcjonowana.
7. Selfie Project, Peeling do twarzy, Enzymatyczny, Kwas migdałowy i papaya.
Peeling znalazłam w kilku paczuszkach od kochanych Clouders: @Buniaa, @Rymsia, @paulaa99. Skóra była zdecydowanie bardziej odświeżona i przyjemna w dotyku. Bardzo fajny efekt. Coś czuję, że pozostałe warianty również przypadną mi do gustu.
8. SKIN 79, Maska do twarzy w płacie, Seoul Girl's beauty secret mask, Brightening Care.
Materiał, z którego jest wykonana jest dość gruby i solidnie nasączony esencją, ale w opakowaniu nie znajdziemy już jej sporo. Łatwo dopasowuje się do twarzy i nie odkleja się. Pachnie bardzo delikatnie, lekko mydlanie.

Zobacz post

Balea Peeling do ciała, Solny, Granat i matcha

Balea, Peeling do ciała, Solny, Granat i matcha.
Tę chmurkę poświęciłam peelingowi solnemu marki Balea, jaki sprezentowała mi nasza Kochana @hangled. Produkt ślicznie pachnie i jest rzeczywiście mega gruboziarnisty. Bardzo delikatnie i dobrze ściera martwy naskórek, pozostawiając ciało gładkie i zadbane. Trochę nie odpowiada mi forma opakowania, gdyż kryształki oblepiają ścianki saszetki i nie można ich dobrze wydobyć. Jednak samo opakowanie to szczegół, a produkt jest bardzo fajny

Zobacz post

Balea Peeling do ciała, Solny, Granat i matcha

Balea, Peeling do ciała, Solny, Granat i matcha.
Jeden z peelingów, które znalazłam w paczuszce od @hangled. Przyznam szczerze, że to chyba najbardziej ostry peeling z jakim miałam do czynienia. "Zdzierak" z niego jest na prawdę dobry. Pachnie delikatnie owocem granatu i czuć lekką, cytrusową nutę. Sam peeling jest białego koloru o dość drobnej ziarnistości. Nie pamiętam też kiedy ostatnio używałam peelingu zapakowanego w saszetkę. Jedyną wadą tego typu rozwiązania jest fakt, że po pierwsze mokrymi dłońmi pod prysznicem to tego nie otworzymy, a po drugie, nie wiem czy to ze względu na solny charakter czy ogólnie tak bywa z tego rodzaju produktem, trochę produktu oblepiło się na ściankach i nie jest możliwe wydobycie go z opakowania. Sama saszetka straszyła mi na 3 dokładne peelingi całego ciała, więc jestem usatysfakcjonowana. Grafika na opakowaniu również przypadła mi do gustu. Jak zawsze jestem zadowolona z produktu marki Balea i mogę śmiało go Wam polecić.

Zobacz post

Zakupy kosmetyczne Balea DM

Wczoraj wyskoczyłam tylko na chwile do DM i nie spodziewałam się, że znowu tyle kupię. Nie wszystko jest dla mnie, częścią produktów się podzielę. Kupiłam sobie duży zapas mydła Toya o zapachu arbuza - piękny i słodki zapas, a do tego kosztował mnie niecałe 3zł. Dwa żele pod prysznic Balea Dream On kupiłam dla Clouders, bo sama mam zbyt duży zapas. Za to żele do depilacji tej firmy są moim ulubionymi i bez zastanowienia złapałam wersje Tropical Summer. Zostawiają skórę gładka i nawilżona, ułatwiają golenie i nie podrażniają. Znalazłam tez ciekawa serię z kamieniami szlachetnymi i wzięłam płatki pod oczy - jedne z pyłem diamentowym, a drugie z ametystowym. Do koszyka wpadły też peelingi solne - granat i matcha, mango i awokado i wata cukrowa. Ostatnim smaczkiem jest sól do kąpieli Over the Cloud o zapachu mango i ananasa. Było tak dużo ciekawych produktów, że miałam spory problem z ograniczeniem zakupów.

Zobacz post
1