2 na 2 Użytkowniczek poleca ten produkt


Opis produktu

Jeszcze nie ma opisu tego produktu :(

Gdzie kupić?

Ten oraz inne ciekawe produkty od Alchemia Natury znajdziesz w oficjalnym sklepie na alchemianatury.pl

Odwiedź sklep

Produkt dodany w dniu 15.08.2020 przez megianto

Alchemia Natury Peeling do ciała, Czarna porzeczka
Nurbanu19
Nurbanu19

Peeling mieści się w plastikowym, przezroczystym słoiczku z minimalistyczną etykietką, ale przyjemną dla oka. Słoiczek ma pojemność 200 ml. Sam peeling ma bardzo zbitą konsytencję, a drobinki są dość drobne, ale fajnie natłuszczone dzięki czemu przy okazji peelingu nawilżamy rownież skórę. Moje ciało po jego użyciu jest fajnie wygładzone i przyjemnie nawilżone. Jest jedna rzecz, która mnie w nim bardzo zaskoczyła, a mianowicie jest to jego zapach. Spodziewałam się tutaj cierpkiego zapachu porzeczki, a wyczułam tutaj zapach makowca. Nie wiem dlaczego mam takie skojarzenie, ale zapach mi się podoba. Jest taki otulający i słodki, a do tego utrzymuje się na ciele co jest bardzo fajne. Jego dużym plusem jest wydajność więc taka pojemność starczy na naprawdę długi czas.


Denko 2021 luty

Denko luty 2021. ❤️

Początek marca więc czas na podsumowanie zużyć lutego.
Jak na taki krótki miesiąc jestem bardzo zadowolona z tych zużyć - wiadomo zawsze mogłoby być lepiej, ale naprawdę taka ilość jest dla mnie zadowalająca. 🙂

Udało mi się zużyć 10 maseczek do twarzy w saszetkach, dwie oczyszczające w słoiczkach.
Tutaj zdecydowanie świetna była kokosowa Balea oraz kremowe z Bielendy - bardzo się z nimi polubiłam.
Reszta maseczek była w porządku, ale to te trzy zrobiły na mnie największe wrażenie i chętnie bym do nich wróciła ponownie.


Jeśli chodzi o resztę zużyć to standardowo nie mogło tutaj braknąć moich ulubionych płynów do płukania jamy ustnej od Vitis o smaku jabłka - to mój hit i je uwielbiam. ❤️
Zużyłam również antyperspirant z Dove oraz żel do mycia twarzy z mixy i te dwa produkty bardzo lubię i przewijają się u mnie w denkach regularnie. Do tego grona również mogę zaliczyć krem do rąk o zapachu mango i kolendra od Yves Rocher to moje już któreś opakowanie i często do niego wracam. Fajnie nawilża, a ten zapach jest dla mnie mega odprężający oraz żel pod prysznic rownież od Yves Rocher o zapachu bawełny. Jest to moje już drugie zdenkowane opakowanie i z pewnością jeszcze do niego wrócę gdy trafi się okazja jakiejś fajnej promki.
Oprócz niego zużyłam jeszcze dwa pełnowymiarowe żele - jeden marki Balea o zapachu irysa i kokosa, który nie przypadł mi do gustu. Bardzo lubię żele tej firmy, ale konkretnie ten zapach bardzo mi się nie podobał, a drugi gruszkowy od On Line, który strasznie słabo się pienił i wysuszał moją skórę więc przelałam go do pojemnika na mydło w płynie i tak go zużyłam.
Jeśli już jestem w trakcie bubelków to do tej grupy zaliczam również szampon Garnier papaya hair food, który miał piękny zapach, ale powodował u mnie swędzenie skóry i łupież - zużyłam, ale więcej napewno nie wrócę tak jak i nie skuszę się na pozostałe szampony z tej linii, a szkoda bo zapachy są naprawę kuszące.
Wspólnie z siostrą zużyłam także szampon po prostowaniu keratynowym firmy Amazon Keratin i on był poprostu średni i tutaj patrząc na jego cenę i działanie to kompletnie nierozumiem dlaczego jest on wciskany przez fryzjerki.
Szampon ma głownie działać na skórę głowy więc po pierwszej keratynie używałam łagodnego szamponu, który kupiłam w drogerii i efekt był dokładnie taki sam jak po tym szamponie, a nawet miałam wrażenie, że sam efekt utrzymywał się dłużej niż z użyciem szamponu i odżywki wciśniętymi przez fryzjerkę więc dla mnie to zbędny wydatek.
Nie wiem czy zdecyduje się na ponowne prostowanie keratynowe, ale jeśli tak to z pewnością już go nie kupię.
Zdenkowałam dwa peelingi do ciała - jeden marki Manufaktura Piękna o zapachu modżajto, który był naprawdę świetny i miał cudowny zapach, który działał na moje zmysły naprawdę odprężająco i chętnie bym do niego wróciła gdyby był dostępny, a drugi marki Alchemia Natury „Czarna porzeczka”, który dla mnie pachniał jak drożdżówka z makiem.
Był naprawdę fajny, ale ja wole takie mocno zdzierająca peelingi np z cukrem lub solą, a ten był dość delikatny więc z tych dwóch ten wyżej jest zdecydowanie moim faworytem i ulubieńcem. 😍
Do denka trafił także krem do twarzy marki Corine de Farme, który kupiłam w Rossmannie na dość sporej wyprzedaży.
Gdy go otwierałam to odniosłam wrażenie, że nikt go wcześniej nie otwierał, a jednak przy pierwszym użyciu odniosłam wrażenie, że jest on zepsuty...
Jego konsystencja była tak jakby zważona, przez co miałam wrażenie, że jest to woda z grudkami kremu. Nie wiem może tak miało być, ale zapach też nie był jakiś przyjemny więc bardzo mnie to zniechęciło i produkt idzie do kosza mimo, że nie został zużyty.
Dobrze, że kupiłam go na wyorzrdaży.
Dna sięgnął także rozświetlający peeling od Yves Rocher, który był całkiem fajny, ale jako żel do twarzy, a nie peeling - ja lubię porządne zdzieraki, a tutaj tych drobinek było naprawdę malutko.
Udało mi się także zużyć kilka miniaturek w tym próbkę perfum My Way od Armaniego - zapach w porządku, słodki, ale jednocześnie dość mocny. Ja lubię takie połączenia zapachowe, ale ten był minimalnie za mocny wiec raczej nie skuszę się na pełnowymiarową buteleczkę.
Z miniatur zużyłam także 5 produktów z kalendarzy adwentowych marki Balea i Alverde.
Produkty w porządku, ale wiadomo są to serie limitowane, produkowane na potrzeby kalendarza i nie są dostępne w sprzedaży więc nie ma co tu dużo pisać.
Przyjemnie się zużywało, miały fajne działanie oraz ciekawe zapachy. Chętnie kupie ponownie kalendarz adwentowy tych firm w tym roku jeśli będę miała okazje.
Z produktów w saszetkach oprócz maseczek zużyłam także peeling do twarzy i ust z pomarańczą od Balea, który był w porządku oraz 5 saszetek z produktami do kąpieli.
Tutaj wszystkie te produkty były naprawdę okej, w mniejszym lub większym stopniu robiły pianę, barwiły wodę i umiały czas kąpieli zapachem więc byłam z nich zadowolona. ❤️

Mam nadzieje, że marzec również przyniesie tyle zużyć i będę z niego również zadowolona.

Zobacz post

Alchemia Natury Peeling do ciała, Czarna porzeczka

Alchemia Natury - Peeling do ciała, Czarna porzeczka.

Peeling mieści się w plastikowym, przezroczystym słoiczku z minimalistyczną etykietką, ale przyjemną dla oka.
Słoiczek ma pojemność 200 ml.
Sam peeling ma bardzo zbitą konsytencję, a drobinki są dość drobne, ale fajnie natłuszczone dzięki czemu przy okazji peelingu nawilżamy rownież skórę.
Moje ciało po jego użyciu jest fajnie wygładzone i przyjemnie nawilżone.
Jest jedna rzecz, która mnie w nim bardzo zaskoczyła, a mianowicie jest to jego zapach.
Spodziewałam się tutaj cierpkiego zapachu porzeczki, a wyczułam tutaj zapach makowca.
Nie wiem dlaczego mam takie skojarzenie, ale zapach mi się podoba.
Jest taki otulający i słodki, a do tego utrzymuje się na ciele co jest bardzo fajne.
Jego dużym plusem jest wydajność.
Wystarczy już niewielka jego ilość więc taki słoiczek starcza na naprawdę długo. ❤️

Zobacz post
1

Pozostałe posty z tym produktem