Opis produktu

Masz wysokie wymagania w stosunku do pielęgnacji swojego ciała? Chcesz zapewnić skórze ochronę, elastyczność i dużą dawkę antyoksydantów? Jeśli tak – to ten balsam jest dla Ciebie. W środku znajdziesz to, co najlepsze: masło tucuma i awokado, oleje makadamia, z dzikiej róży, jojoba, ekstrakt z imbiru i granatu oraz wyciąg z alg morskich. Intrygujący zapach oraz rozgrzewające działanie imbiru mogą ...

Masz wysokie wymagania w stosunku do pielęgnacji swojego ciała? Chcesz zapewnić skórze ochronę, elastyczność i dużą dawkę antyoksydantów? Jeśli tak – to ten balsam jest dla Ciebie. W środku znajdziesz ...

Rozwiń opis

Produkt dodany w dniu 09.06.2019 przez Basia1

moja pielegnacja domowe spa

Dawno mnie tutaj nie było i dawno nie pokazywałam wam swojej pielęgnacji. Nie oznacza to jednak, że z niej zrezygnowałam! Wprawdzie cały zeszły tydzień rzeczywiście nie robiłam domowego SPA, bo razem z chłopakiem pojechaliśmy do jego rodziców. Zabrałam tam ze sobą tylko krem do twarzy i ciała, ale przez cały tydzień kiedy tam byliśmy, nie użyłam niczego ani razu. Ale przychodzę do was z moją pielęgnacją sprzed 2 tygodni i zamiast pokazywać swoje codzienne domowe SPA, chciałam wam pokazać, jakich kosmetyków używałam prawie codziennie przez cały tydzień.

TWARZ

Użyłam maseczek: Ziaja liście zielonej oliwki, Dermaglin bio maseczka przeciwtrądzikowa oraz Bielenda silver detox. Z tych wszystkich trzech maseczek najbardziej przypadła mi do gustu maseczka z Ziaji, która przyjemnie odżywiła moją buzię. Ma ona także za zadanie ściągać oraz oczyszczać ale moim zdaniem z tym poradziła sobie dosyć przeciętnie. Ja jednak od maseczek oczekuję raczej tego, żeby nawilżały, a czasem też ujędrniały i rozjaśniały, więc nie jestem zbytnio rozczarowana tym, że maseczka ta nie oczyściła jakoś specjalnie mojej twarzy. Za to z oczyszczeniem świetnie poradził sobie mineralny peeling gruboziarnisty od Perfecty. Drobinki złuszczające rzeczywiście są spore i dobrze złuszczają martwy naskórek. Moja buzia po jego użyciu była wyraźnie gładsza i ogólnie ładniejsza. Bardzo się z nim polubiłam i z chęcią do niego wrócę.
Kolejny kosmetyk to różany tonik od Evree - kocham go za jego zapach i za to, jak przyjemnie łagodzi moją buzię. Lubiłam go używać po myciu na oczyszczoną skórę twarzy, a czasami także odświeżałam się nim po całej pielęgnacji i nakremowaniu się.

W kwestii kremów do twarzy to było tego sporo! Po pierwsze wykończyłam miniaturkę kremu od Organique, która mi zalegała od dłuższego czasu. Wykończyłam też niezwykle wydajną próbkę kremu Hagi, którą użyłam naprawdę sporo razy! Kolejne dwa kremy to już pełnowymiarowe produkty: krem Himalaya, o fantastycznym lekko ziołowym zapachu, który fajnie wygładza buzię, oraz krem Elemis, który także super działa na moją skórę i fajnie ją nawilża. Oba te kremiki używam już od bardzo dawna i na szczęście jestem już na etapie denkowania ich!

Pod oczy używałam naprzemiennie kremu od Clinique oraz kremu z próbki od Organique. Muszę przyznać, że w kremie Clinique byłam totalnie zakochana po uszy gdy dostałam jego próbkę. Był dla mnie niezwykle wydajny i działał cuda już przy pierwszym użyciu, a gdy dostałam od chłopaka pełnowymiarowy produkt, to jakoś mnie on lekko rozczarował. Niby fajnie nawilża i czuć jakieś lekkie napięcie, ale chyba nie jest już to ten sam produkt, który zdziałał u mnie takie cuda gdy używałam jego próbki...

Ostatnia rzecz to usta. Stosowałam do nich na zmianę dwa balsamy - jajeczko od Eos oraz sówkę (niestety nie znam marki). Sowa chyba jednak nawilża słabiej niż Eos, więc niechętnie po nią sięgałam. Dodatkowym minusem tego balsamu jest to, że jest on w formie słoiczka, a więc trzeba włożyć tam palec, żeby nasmarować usta. Ja mam długie paznokcie, więc musiałam to załatwić inaczej - znalazłam u siebie mały pędzelek do ust, który dodatkowo posiada zatyczkę, więc trzymałam sobie ten zestaw koło łóżka i z pomocą pędzelka smarowałam sobie usta.

CIAŁO

Do pielęgnacji ciała używałam w sumie 4 produktów. Pierwszym z nich była próbka balsamu od Hagi, który fajnie nawilżył skórę, jednak trochę przeszkadzał mi jego mocno imbirowy zapach. Następny krem to Brazilian Bum Bum Cream od Sol de Janeiro. Przyznam się, że mam go już z kalendarza adwentowego i tak mocno się z nim polubiłam, że aż... nie używałam go! Po prostu żal mi było używać tego kremu, bo nie chciałam, żeby mi się skończył. Ale uwaga uwaga - już go zdenkowałam! Pachnie on niesamowicie słodziutko, trochę karmelowo. Nawilża super i naprawdę przyjemnie mi się go używało, chociaż przyznaję, że niestety nie jest on zbytnio wydajny.
Następny kosmetyk to lekki balsam nawilżający od Clochee i co do niego mam naprawdę mieszane uczucia. Niby jest lekki, ale jest też dosyć gęsty - na tyle gęsty, że od pierwszego użycia mam naprawdę spore problemy z wyciskaniem go z opakowania! Uparty siedzi tam w środku i siedzi i mimo usilnych prób naprawdę nie chce wychodzić ze środka. Muszę się naprawdę namęczyć, żeby się nim nakremować. Co do nawilżenia to nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia - nawilża, bo nawilża, ale nie powala na kolana.
Ostatni produkt to świeżo otwarte przeze mnie masło do ciała od Avon, które jak to masło - jest bardzo tłuste, więc przy tym pierwszym użyciu średnio przypadło mi do gustu.

RĘCE I STOPY

Do stóp używałam mojego ukochanego kremu od Sabai Thai, który w końcu udało mi się zdenkować! Do dłoni za to miałam trzy różne kremy: krem-maskę od Rituals, który używałam na noc, codzienny nawilżający krem Milk&Honey od Oriflame, oraz lekki krem w piance od Balea.

I tak właśnie wyglądała moja pielęgnacja z całego tygodnia.

Zobacz post

Hagi Cosmetics Balsam do ciała, Naturalny, Z ekstraktem z granatu i imbiru

Kolejna próbka od Hagi, którą wzięłam ostatnio pod lupę, to naturalny balsam z ekstraktem z granatu i imbiru dla skóry wymagającej i suchej.

Balsam ma lekką konsystencję, dzięki czemu łatwo rozsmarowuje się go na ciele i szybciutko się wchłania. Ma mocny zapach, w którym wyraźnie czuć imbir. Jeśli ktoś nie przepada za imbirem to ten balsam nie przypadnie mu do gustu - ja w miarę go toleruję, ale wolałabym, żeby ten granat też był wyczuwalny, a niestety mam wrażenie, że czuć w tym balsamie tylko imbir.

Balsam dobrze nawilża i odżywia skórę. Ma dużo olejów w składzie, ale nie pozostawia tłustej warstwy na ciele.

Jak dla mnie jest to naprawdę fajny i godny polecenia balsam - pod warunkiem, że ktoś bardzo lubi imbir. W przeciwnym wypadku odradzam, bo zapach jest naprawdę mocno wyczuwalny.

Zobacz post

Hagi Cosmetics Balsam do ciała, Naturalny, Z ekstraktem z granatu i imbiru

Balsam naturalny do ciała z ekstraktem granatu i imbiru od Hagi Cosmetics to kolejne odkrycie dla dla mnie. Uwielbiam kosmetyki tego producenta, głównie za maksymalnie naturalny i ciekawie dobierany skład😍 Balsam dedykowany jest do skóry wymagającej, suchej. Oprócz imbiru i granatu znajdziemy tu masło tucuma i awokado, olej makadamia, z dzikiej róży, jojoba i wyciąg z alg morskich. Podczas aplikacji to co jest charakterystyczne to mocny zapach imbiru, jeśli ktoś nie lubi to nie będzie to trafiony balsam, ja natomiast imbir i jego działanie uważam za dobrodziejstwo😁❤️ i stosuje także w kuchni więc jego zapach zupełnie mi nie przeszkadza. Balsam łatwo się rozprowadza i szybko się wchłania, pozostawia skórę dobrze nawilżoną ale cena pełnowymiarowego produktu jak dla mnie jednak zwala z nóg. 😏 Jest to dobry produkt o świetnym składzie ale cena ok 60 zł za 200ml uważam że jest za wysoka. A Wy jakie macie doświadczenia z tym balsamem?

Zobacz post
1

Pozostałe posty z tym produktem