Opis produktu
Jeszcze nie ma opisu tego produktu :(
Produkt dodany w dniu 08.02.2019 przez Malinowa92
Peeling do ciała o zapachu kawy i kwiatów migdałowca - Balea. 🌸
Dostałam go niedawno od koleżanki, lecz miałam okazję używać tego scrubu już wcześniej, gdy znalazłam go w paczuszce od jednej z Clouders i przypomniało mi się, że jeszcze nie dodawałam tu chmurki z tym produktem, więc nadrabiam.
Jest to mój drugi peeling w saszetce od Balea. Wcześniej miałam wersję kawowo-kokosową i byłam z niej bardzo zadowolona. Ta również przypadła mi do gustu. Ma piękny zapach, dość intensywny, lecz według mnie nie jest ani trochę mdły czy męczący. Głównie wyczuwalna jest kawa, a kwiatowe nuty migdałowca czuć delikatnie w tle. Pozostaje jakiś czas na skórze, więc to na plus. Peeling zawiera zarówno małe jak i duże kryształki, ale przeważa znaczna ilość tych większych. Fajnie złuszcza martwy naskórek i usuwa wszelkie zanieczyszczenia ze skóry. Pozostawia skórę wygładzoną, a nawet mam wrażenie, że lekko nawilżoną. W saszetce mieści się 40g peelingu i mi taka ilość wystarczył na jedno użycie na całe ciało, choć bez problemu by można było taką ilość podzielić na dwa, bo ja po prostu nie żałowałam z ilością.
Balea, peeling do ciała Coffee&Almond
Moje wyzwanie peelingowe w tym miesiącu zaczęłam od tego kawowego peelingu z Balea. Jak na Baleę przystało szata graficzna cudna . Saszetka ma pojemność 40g i starczyła mi na jedno zużycie , aczkolwiek wypeelingowałam dokładnie całe ciało. Po otwarciu uderza od razu zapach kawy, ale bardziej takiej cappuccino lub latte z lekkim aromatem migdałowym (ale wiadomo, że kawa przeważa, bo ma mocny zapach). Nie pijam kawy w ogóle, ale zapachy kawowe, szczególnie te a la cappuccino lubię. Sam peeling jest dosyć gruboziarnisty, jest to połączenie kawy z cukrem . Jest to dosyć dobry zdzierak , drobinki się nie rozpuszczają. Oczywiście jak wszystkie peelingi kawowe mocno brudzi całą wannę ale cieszę się, że mogłam go wypróbować dzięki @ralpf
Balea - Peeling do ciała, Coffee & Almond. W opakowaniu znajduję się peeling na jedno użycie, który jest zbity, i szczerze mówiąc wygląda jak fusy z kawy. Jeśli chodzi o zapach to jest bardzo intensywny, a ja bardzo nie lubię ani zapachu ani smaku kawy więc nie zbyt mi odpowiadał. Jeśli chodzi o działanie kosmetyku to uważam że jest w porządku, po jego użyciu moja skóra była o wiele gładsza. Jeśli miałabym okazję kupić go jeszcze raz to niestety nie skusiłabym się, ale to raczej ze względu na zapach.
Zobacz post
BALEA Peeling do ciała Coffee & Almond.
Jest to kolejny kosmetyk, który znalazłam w paczce, którą wygrałam w konkursie na DC. Byłam go bardzo ciekawa i cieszę się, że mogłam go wypróbować! Jest to jednorazowa saszetka z suchymi produktami. Zapach jest cudny! Kawowo migdałowy, nie jest mdły i czuć go na skórze przez całkiem długi czas. W składzie oprócz kawy znajduje się również sol, co było dla mnie zaskoczeniem. Działanie ma bardzo fajne. Świetnie złuszcza martwy naskórek, pozostawiając skórę naprawdę gładką. W składzie jest też olej z nasion słonecznika, który zostawia na skórze warstwę okluzyjną, która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni skóry. Taka saszetka spokojnie wystarczyła mi na całe ciało, a uwierzcie, że troszkę go mam hahahaha. Jestem naprawdę mile zaskoczona i jeżeli macie okazję to wypróbujcie go, bo serio warto.
Dzisiaj użyłam po raz pierwszy peelingu kawowego marki Balea. Zapakowany w jednorazową saszetkę w drogerii DM kosztuje ok. 1 euro, w drogerii internetowej w Polsce ok. 8 złotych.
Peeling jest kawowy, a raczej kawowo-solny, ponieważ pierwsze miejsce w składzie zajmuje sól, nie kawa. Peeling jest suchy, dodatek olejów jest niezauważalny.
Rozczarowałam się tym peelingiem, ponieważ dużo od niego oczekiwałam. Myślę, że lepiej sprawdziłby się domowy peeling z kawy.
Podobne produkty
