5 na 5 Użytkowniczek poleca ten produkt


Opis produktu

Nasz krem do twarzy jest naturalną odpowiedzią na wzrastające zanieczyszczenie środowiska. Powstał, by pielęgnować skórę narażoną na szkodliwe działanie miejskiego powietrza. Krem zawiera roślinny kompleks detox z żeń-szenia, jabłka, brzoskwini, pszenicy i jęczmienia, który powoduje fizyczną i chemiczną barierę dla niepożądanych czynników. Zimnotłoczone oleje z pestek moreli, awokado, malin, trusk ...

Nasz krem do twarzy jest naturalną odpowiedzią na wzrastające zanieczyszczenie środowiska. Powstał, by pielęgnować skórę narażoną na szkodliwe działanie miejskiego powietrza. Krem zawiera roślinny kom ...

Rozwiń opis

Produkt dodany w dniu 26.09.2018 przez Brill

zawartość kalendarzy adwentowych

Dzisiejsze nowości z kalendarzy adwentowych. Oczywiście większość to kosmetyki, co bardzo mnie cieszy . Bardzo lubię testować nowości, więc cieszę się z nowych produktów. W kalendarzu od essie znalazłam zmywacz do paznokci w małym, podróżnym opakowaniu 25 ml. Nosi nazwę good as gone. Zmywacz jest przezroczysty i jeszcze go nie używałam. Myślę, że to akurat odpowiednia ilość do przetestowania. W kalendarzu nyx znalazłam puder do twarzy transparentny - hd finish powder. Ma małe opakowanie o pojemności 3,3 g. Myślę, że fajnie się sprawdzi zwłaszcza w podróżnej kosmetyczce. Jestem jak najbardziej zadowolona. W kalendarzu rituals standardowo jak w każdą niedzielę znalazłam świeczkę. Tym razem jest w czarnym szkle a wersja zapachowa to wild fig. Zapach jest słodki i delikatny, bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że będzie go dobrze czuć w pomieszczeniu. . Ostatnie dodatki z kalendarza od lost alchemy to 2 próbki. Jedna marki hagi a druga mawawo. Z marki hagi jest to naturalny krem rewitalizujący z roślinnym kompleksem detox. Chętnie go wypróbuję, dotychczas z tej marki miałam tylko próbkę balsamu do ciała. Za to z marką mawawo będzie to moje pierwsze zetknięcie i super produkt, z którego ogromnie się cieszę jest to bowiem prebiotyczny peeling do skóry głowy. Bardzo lubię testować nowe peelingi do skóry głowy więc ten już mnie bardzo zaciekawił .

Zobacz post

moja pielegnacja domowe spa

Dawno mnie tutaj nie było i dawno nie pokazywałam wam swojej pielęgnacji. Nie oznacza to jednak, że z niej zrezygnowałam! Wprawdzie cały zeszły tydzień rzeczywiście nie robiłam domowego SPA, bo razem z chłopakiem pojechaliśmy do jego rodziców. Zabrałam tam ze sobą tylko krem do twarzy i ciała, ale przez cały tydzień kiedy tam byliśmy, nie użyłam niczego ani razu. Ale przychodzę do was z moją pielęgnacją sprzed 2 tygodni i zamiast pokazywać swoje codzienne domowe SPA, chciałam wam pokazać, jakich kosmetyków używałam prawie codziennie przez cały tydzień.

TWARZ

Użyłam maseczek: Ziaja liście zielonej oliwki, Dermaglin bio maseczka przeciwtrądzikowa oraz Bielenda silver detox. Z tych wszystkich trzech maseczek najbardziej przypadła mi do gustu maseczka z Ziaji, która przyjemnie odżywiła moją buzię. Ma ona także za zadanie ściągać oraz oczyszczać ale moim zdaniem z tym poradziła sobie dosyć przeciętnie. Ja jednak od maseczek oczekuję raczej tego, żeby nawilżały, a czasem też ujędrniały i rozjaśniały, więc nie jestem zbytnio rozczarowana tym, że maseczka ta nie oczyściła jakoś specjalnie mojej twarzy. Za to z oczyszczeniem świetnie poradził sobie mineralny peeling gruboziarnisty od Perfecty. Drobinki złuszczające rzeczywiście są spore i dobrze złuszczają martwy naskórek. Moja buzia po jego użyciu była wyraźnie gładsza i ogólnie ładniejsza. Bardzo się z nim polubiłam i z chęcią do niego wrócę.
Kolejny kosmetyk to różany tonik od Evree - kocham go za jego zapach i za to, jak przyjemnie łagodzi moją buzię. Lubiłam go używać po myciu na oczyszczoną skórę twarzy, a czasami także odświeżałam się nim po całej pielęgnacji i nakremowaniu się.

W kwestii kremów do twarzy to było tego sporo! Po pierwsze wykończyłam miniaturkę kremu od Organique, która mi zalegała od dłuższego czasu. Wykończyłam też niezwykle wydajną próbkę kremu Hagi, którą użyłam naprawdę sporo razy! Kolejne dwa kremy to już pełnowymiarowe produkty: krem Himalaya, o fantastycznym lekko ziołowym zapachu, który fajnie wygładza buzię, oraz krem Elemis, który także super działa na moją skórę i fajnie ją nawilża. Oba te kremiki używam już od bardzo dawna i na szczęście jestem już na etapie denkowania ich!

Pod oczy używałam naprzemiennie kremu od Clinique oraz kremu z próbki od Organique. Muszę przyznać, że w kremie Clinique byłam totalnie zakochana po uszy gdy dostałam jego próbkę. Był dla mnie niezwykle wydajny i działał cuda już przy pierwszym użyciu, a gdy dostałam od chłopaka pełnowymiarowy produkt, to jakoś mnie on lekko rozczarował. Niby fajnie nawilża i czuć jakieś lekkie napięcie, ale chyba nie jest już to ten sam produkt, który zdziałał u mnie takie cuda gdy używałam jego próbki...

Ostatnia rzecz to usta. Stosowałam do nich na zmianę dwa balsamy - jajeczko od Eos oraz sówkę (niestety nie znam marki). Sowa chyba jednak nawilża słabiej niż Eos, więc niechętnie po nią sięgałam. Dodatkowym minusem tego balsamu jest to, że jest on w formie słoiczka, a więc trzeba włożyć tam palec, żeby nasmarować usta. Ja mam długie paznokcie, więc musiałam to załatwić inaczej - znalazłam u siebie mały pędzelek do ust, który dodatkowo posiada zatyczkę, więc trzymałam sobie ten zestaw koło łóżka i z pomocą pędzelka smarowałam sobie usta.

CIAŁO

Do pielęgnacji ciała używałam w sumie 4 produktów. Pierwszym z nich była próbka balsamu od Hagi, który fajnie nawilżył skórę, jednak trochę przeszkadzał mi jego mocno imbirowy zapach. Następny krem to Brazilian Bum Bum Cream od Sol de Janeiro. Przyznam się, że mam go już z kalendarza adwentowego i tak mocno się z nim polubiłam, że aż... nie używałam go! Po prostu żal mi było używać tego kremu, bo nie chciałam, żeby mi się skończył. Ale uwaga uwaga - już go zdenkowałam! Pachnie on niesamowicie słodziutko, trochę karmelowo. Nawilża super i naprawdę przyjemnie mi się go używało, chociaż przyznaję, że niestety nie jest on zbytnio wydajny.
Następny kosmetyk to lekki balsam nawilżający od Clochee i co do niego mam naprawdę mieszane uczucia. Niby jest lekki, ale jest też dosyć gęsty - na tyle gęsty, że od pierwszego użycia mam naprawdę spore problemy z wyciskaniem go z opakowania! Uparty siedzi tam w środku i siedzi i mimo usilnych prób naprawdę nie chce wychodzić ze środka. Muszę się naprawdę namęczyć, żeby się nim nakremować. Co do nawilżenia to nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia - nawilża, bo nawilża, ale nie powala na kolana.
Ostatni produkt to świeżo otwarte przeze mnie masło do ciała od Avon, które jak to masło - jest bardzo tłuste, więc przy tym pierwszym użyciu średnio przypadło mi do gustu.

RĘCE I STOPY

Do stóp używałam mojego ukochanego kremu od Sabai Thai, który w końcu udało mi się zdenkować! Do dłoni za to miałam trzy różne kremy: krem-maskę od Rituals, który używałam na noc, codzienny nawilżający krem Milk&Honey od Oriflame, oraz lekki krem w piance od Balea.

I tak właśnie wyglądała moja pielęgnacja z całego tygodnia.

Zobacz post

Hagi Cosmetics Krem do twarzy, Naturalny, Rewitalizujący, Z roślinnym kompleksem, Detox

Naturalny krem rewitalizujący z roślinnym kompleksem detox od marki Hagi.

Zacznę może od tego co na początku wzbudziło we mnie obawy - kolor! Przyzwyczaiłam się, że kremy mają raczej biały kolor, a w tym przypadku krem ma żółty, żółtawo-pomarańczowy kolor, więc na początku oczywiście się przestraszyłam, że może krem jest przeterminowany, ale datę ma jak najbardziej dobrą.

Krem ma roślinny, ale całkiem przyjemny zapach. Nie jest to może jakiś super zachęcający zapach, ale nie mogę mu nic złego zarzucić. Ma lekką konsystencję i szybciutko się wchłania. Krem nie tłuści buzi, ale zostawia taki lekko wyczuwalny filtr na twarzy. Mi to akurat nie przeszkadza, to jest takie uczucie nawilżonej i odżywionej skóry.

Jest też super wydajny! Próbka ma 3 ml, do tej pory użyłam tego kremu już ze 3 razy i mam wrażenie, że tego kremu jest tam jeszcze na kolejne 2-3 użycia!

Fajnie działa - nawilża, odżywia, no ale nie powalił mnie na kolana. Przyjemny dla buzi, więc z chęcią zużyję obie te próbki do końca, ale raczej nie mam ochoty lecieć po niego do sklepu. Przyzwoity, bardzo wydajny, o dobrym składzie, ale mnie osobiście nie powalił na kolana.

Zobacz post

pielegnacja twarzy i ciala

I kolejny zestaw kosmetyków, użytych przeze mnie do mojego mini domowego SPA. Mam nadzieję, że nie zanudzam nikogo za bardzo pokazując w kółko te same kosmetyki w innych zestawieniach, ale uwierzcie mi, że chce mi się robić tą całą pielęgnację 100 razy bardziej jak wiem, że potem będę mogła wrzucić Chmurkę i się pochwalić, że o siebie zadbałam! Może dla was to nic, ale jeszcze niedawno naprawdę sporadycznie używałam kosmetyków do pielęgnacji - maseczkę robiłam ze dwa razy w miesiącu, balsamu do ciała używałam raz w tygodniu, a o kremie do twarzy to praktycznie zapomniałam odkąd przez tą cała kwarantannę przestałam się malować. Dlatego takie Chmurki jak ta, są moim osobistym sukcesem, bo w końcu odpowiednio się zmotywowałam i naprawdę zaczęłam dbać o całe ciało!

Tutaj akurat kosmetyki, których użyłam wczoraj. I muszę przyznać, że jest to moje pierwsze takie "domowe SPA", w którym nie użyłam maseczki - po prostu o niej zapomniałam. Z racji że wczoraj dosyć mocno byłam pomalowana, to po demakijażu i umyciu twarzy sięgnęłam po tonik z Origins, żeby domyć ewentualne resztki makijażu. Jest to emulsja do twarzy, czyli właśnie tonik z serii Mega-Mushroom Relief & Resilience i mimo moich początkowych obaw (no bo to przecież grzybowy kosmetyk! ), bardzo się z nim polubiłam! Tonik jest bardzo łagodny, a skóra po jego użyciu jest gładka, miękka i delikatna. Śmiem też twierdzić, że tak jak wskazuje nazwa produktu, tonik ten wycisza skórę. Moja buzia bardzo go polubiła, więc jak kiedyś będę miała za dużo pieniędzy w portfelu, to z chęcią kupię pełnowymiarowy produkt.

Następnym krokiem był krem pod oczy od Organique. Próbkę tą męczę już kilka dni, a kremik ten jakoś nie chce mi się skończyć! Jest naprawdę super wydajny! Do twarzy z kolei użyłam naturalnego kremu rewitalizującego z roślinnym kompleksem detox od Hagi. Przyzwyczaiłam się, że kremy mają raczej biały kolor, więc na początku się lekko przestraszyłam jak zobaczyłam, że ten krem jest żółty - to chyba zasługa rokitnika bo już nie pierwszy raz mam jakiś żółty krem, który w składzie ma właśnie rokitnik. Kremik jest całkiem fajny, nie tłuści buzi i przyzwoicie nawilżył mi skórę. Próbka ma 3 ml - ja użyłam kremu już dwa razy a mam wrażenie, że nie zużyłam nawet połowy saszetki!

Do ust użyłam nowego balsamu, który mam z ostatniej urodzinowej paczuszki. Jest to balsam z Bielendy, który jest niesamowicie gęsty i muszę się bardzo wysilić, żeby wycisnąć go z tubki! Balsam ten bardzo fajnie nawilżył moje usta. Spodobało mi się w nim też to, że ma przyjemny zapach oraz smak - w końcu to kosmetyk na usta, a więc to ważne żeby przy ewentualnym polizaniu nie smakował źle!

Do ciała użyłam balsamu od Rituals z serii The Ritual of Sakura. Jest to moja ulubiona seria, a ja pokochałam tą markę właśnie dzięki tej jednej próbce! Mam ją chyba z jakiejś paczki urodzinowej z zeszłego roku - używałam tego balsamu bardzo oszczędnie bo był tak fantastyczny, że nie chciałam żeby mi się skończył! I takim sposobem przemagazynowałam tą próbkę w moich zapasach i teraz wystarczyła mi akurat na jedno użycie. Oj, jak ten balsam cudownie pachnie! I jak wspaniale nawilża! Zakochałam się w nim po uszy i nawet zakupiłam sobie pełnowymiarowy produkt, ale mam aktualnie tyle balsamów, że nawet jeszcze nie zdążyłam napocząć tego słoiczka.

Dwa ostatnie kosmetyki, to też wygrzebane z magazynu "starocie". Użyłam kremu do stóp Foot Works z Avonu i przypomniałam sobie, dlaczego leżał w szafie nieużywany. Krem ten ma bardzo lekką konsystencję, przez co mam wrażenie, że dla moich stóp nie robi kompletnie nic a nic. ;/ Skóra na stopach jest jednak grubsza niż na innych częściach ciała, więc te kremy powinny być takie "solidne", a ten ma naprawdę lekką, wręcz wodnistą konsystencję. U mnie się nie sprawdził, raczej nie zauważyłam po nim żadnego efektu.
Do rąk użyłam kremu w postaci pianki od Balea. Przywiozła mi go koleżanka z Austrii w zeszłym roku , ale miałam tyle napoczętych kremów, że ten schowałam do szafy i o nim zapomniałam. Jak miło było sobie przypomnieć, że te pianki Balea są takie fantastyczne!

Zobacz post

Próbki balsamów do ciała i kremu do twarzy, Hagi

Próbki balsamów do ciała i kremu do twarzy, Hagi 🌿
———————————
🌿 Balsam do ciała z olejem konopnym i masłem cupuacu dedykowany jest do skóry przesuszonej, wrażliwej. Balsam ma przyjemną konsystencję, przypominającą mleczko i dość specyficzny, niezbyt przyjemny zapach. Łatwo się nakłada i szybko wchłania. Świetnie nawilża i pozostawia skórę miękką i przyjemną.
🌿 Balsam z masłem mango i olejem chia ma zapewnić nawilżenie, uelastycznienie i łagodną pielęgnację. Podobnie jak balsam z olejem konopnych i masłem cupuacu ma delikatną, konsystencję mleczka. Zapach natomiast jest bardzo przyjemny, delikatnie cytrusowy, niestety bardzo mało w nim zapachu mango, które tak uwielbiam. Świetnie się rozprowadza, szybko wchłania. Skóra po jego użyciu jest bardzo gładka i miękka.
🌿 Krem do twarzy rewitalizujący z roślinnym kompleksem detox przeznaczony jest do każdego typu skóry narażonej na zanieczyszczenia miejskiej przestrzeni. Ma ziołowy, żółtawy kolor, przyjemny zapach i delikatną konsystencję. Bardzo łatwo się rozprowadza i pozostawia delikatną, ochronną warstwę, jednocześnie nie przetłuszczające twarzy.

Zobacz post

Hagi Cosmetics Krem do twarzy, Naturalny, Rewitalizujący, Z roślinnym kompleksem, Detox

Hagi Krem rewitalizujący | ☁️☁️☁️
—————————————————
Pomimo tego, że to tylko próbka to bardzo wydajna. Myśle, że spokojnie wystarczy na 3 aplikacje. Po użyciu skóra jest przyjemna w dotyku. Zapach jest średni. Nie wiem jak krem sprawdziłby się na dłuższą metę, ale myśle, że byłabym skłonna zaryzykować.

Zobacz post

Hagi Cosmetics Krem do twarzy, Naturalny, Rewitalizujący, Z roślinnym kompleksem, Detox

Próbka naturalnego kremu rewitalizującego z roślinnym kompleksem detox od Hagi Cosmetics.
Krem dedykowany jest do skóry normalnej ja mam mieszana i na moją skórę działa równie dobrze. Uwielbiam kosmetyki Hagi głównie pokochałam je za naturalne mydełka, które jako pierwsze trafiły w moje ręce gdy zaczynałam testowanie z tą marką😁 Bardzo ciekawiły mnie ich pozostałe produkty ale zawsze dość wysoka cena odstraszała w związku z czym zamówiłam sobie próbki i oto jedna z nich. 😊
Krem ma neutralny zapach w zasadzie nie przypomina nic konkretnego, konsystencja jest jedwabista przyjemna, dobrze się nakłada i wchłania. Po nałożeniu czuć że skóra jest nawilżona i pozostawia niewielka warstewkę ochronna na twarzy. Krem ma zapewnić ochronę przed niekorzystnym czynnikami zewnętrznymi takimi jak smog. Jest to moja pierwsza próbka więc żeby ocenić efekty na pewno trzeba poczekać, ale pierwsze wrażenia są pozytywne i niewykluczone że sięgnę po pełnowymiarowy produkt😁

Zobacz post


hagi krem detox

Hagi cosmetics, naturalny krem rewitalizujący z roślinnym kompleksem detox. Krem hagi wygrałam w jakimś konkursie na instagramie i go pokochałam . Dawno nie widziałam tak długiego składu kosmetyku, któremu nie mam nic do zarzucenia. Masa olei, ekstraktów i wyciągów. Oczywiście powoduje to, że jako produkt naturalny, możliwość uczulenia jest dość spora . Tak czy siak, ja ten krem pokochałam dosłownie za wszystko . Pomimo swojego bogatego składu, jego konsystencja jest dość lekka. Nie jest tłusty, ani ciężki, jest wręcz idealny. Wchłania się na buzi ekspresowo i nie pozostawia tłustej warstwy. Krem ma żółty kolor i na buzi lubi zostawiać białe smugi, jak większość znanych mi naturalnych kremów do buzi. Przy odpowiednim rozprowadzeniu nie jest to jednak żaden problem. Krem ma żółty kolor, a jego zapach jest na tyle neutralny, że nie będzie nikomu sprawiał problemu. Produkt jest baaardzo wydajny! Do tego ma super pompkę, która wypiera produkt do góry i pozwala na wydobycie do ostatniej kropelki. Moim zdaniem zdecydowanie wart swojej ceny .

Zobacz post

Hagi Cosmetics Naturalny Krem Rewitalizujący z roślinnym kompleksem detox

Próbka naturalnego kremu rewitalizującego z roślinnym kompleksem detox marki Hagi, którą znalazłam w miętowym Funday Box. Przyznam szczerze, że byłam niesamowicie ciekawa tego kremu, ponieważ jest przeznaczony do każdego typu skóry narażonej na zanieczyszczenia miejskiej przestrzeni. Jak wiadomo w Krakowie smogu mamy pod dostatkiem, więc idealnie się złożyło, że trafiła do mnie ta próbka. Krem ma za zadanie pielęgnować, chronić i nawilżać. Krem to kombinacja wielu składników odżywczych i witamin, a dodatkowo producent mówi o urzekającym kwiatowo korzennym zapachu. To właśnie od niego postanowiłam zacząć. Przyznam szczerze, że wąchałam już trochę kosmetyków tej marki i jak dla mnie żaden z nich nie pachnie tak jak obiecuje producent. Jestem dość czuła jeśli chodzi o zapachy, więc zwracam na to szczególną uwagę. W przypadku tego kremu zapach moim zdaniem jest ziołowy, może trochę drzewny, ale na pewno nie korzenny czy kwiatowy. Nie jest moim zdaniem przyjemny, ale określiłabym go jako znośny. Konsystencja kremu jest natomiast jak najbardziej w porządku. Ma lekko żółty kolor i całkiem dobrze się nakłada i rozsmarowuje. Wchłania się szybko i nie pozostawia tłustej czy lepkiej warstwy, ale wyczuwalna jest na niej lekka powłoka. Mam cerę mieszaną, która ma skłonności do błyszczenia się, więc cieszę się, że na ten krem zareagowała dobrze. Obyło się bez niezdrowego świecenia się. Próbka mimo małej gramatury (3ml) okazała się być dość wydajna i starczyła mi na kilka użyć. Moja skóra naprawdę dobrze reagowała, a podczas stosowania nie wyskoczyły żadne wypryski choć ostatnio miałam do nich skłonność. Być może faktycznie to powietrze tak na mnie działało, a krem faktycznie pielęgnował skórę i chronił. Bardzo mnie zaciekawiło to działanie i po tej próbce mam ochotę sięgnąć po pełnowymiarowy produkt. Koszt to 74 zł za 50 ml, ale biorąc pod uwagę zachwyt jaki sprawiła próbka, piękne opakowanie i bogaty skład to myślę, że warto.

Zobacz post

-

Próbka Naturalnego kremu rewitalizującego z roślinnym kompleksem Detox od Hagi Cosmetics, którą znalazłam we wrześniowym FunyDayBoxie. Od razu po otworzeniu pudełka musiałam wypróbować jedną z próbek od Hagi bo wcześniej nie miałam takiej możliwości. Wybór padł na krem rewitalizujący. Krem zamknięty jest w małej i ładnej saszetce. Ma dziwny ale dosyć przyjemny ziołowy zapach, kremowa konsystencja o żółtawym wpadającym w pomarańczowym kolorze. Nie wiem czy nałożyłam kremu za dużo czy rzeczywiście przy rozsmarowywaniu rozmazuje się i zostawia smugi. Nie wchłania się szybko i zostawia tłustą warstwę na skórze. Lepiej go stosować na noc niż w dzień bo skóra się świeci. Fakt, że dobrze nawilża skórę twarzy ale ten tłusty efekt psuje efekt. Jest wydajny i wystarczy mi jeszcze na parę aplikacji. Skończę go ale na pewno nie kupię pełnego produktu bo cena odstrasza a po drugie krem z Vianka czy Białego Jelenia działa na moją skórę lepiej niż ten. Mam nadzieję, że kolejne próbki wypadną dużo lepiej niż ten krem.

Zobacz post
1

Pozostałe posty z tym produktem