9 na 9 Użytkowniczek poleca ten produkt


Opis produktu

Jeszcze nie ma opisu tego produktu :(

Produkt dodany w dniu 22.04.2018 przez Sesil95

Peeling do ciała

Peeling do ciała, który również znalazł się w mojej paczce świątecznej. Jest to peeling marki Traclemoon w pięknym różowym kolorze. Jego zapach jest obłędny, wiśniowy aż chce się go zjeść. Peeling jest raczej drobnoziarnisty z pojedynczymi grubszymi ziarenkami. Delikatnie peelinguje skórę, sprawia że staje się ona pachnąca i gładka. Warto kupić go dla samego zapachu bo jest świetny.

Zobacz post

Peeling do ciała treaclemoon

Treaclemoon peeling do ciała Wild Cherry Magic to produkt, który urzekł mnie swoim opakowaniem. Zdobi je bowiem barwny jednorożec. Tubka jest miękka i przezroczysta, widać przez nią produkt. Peeling jest kremowy i ma w sobie drobinki ścierające. Pojemność opakowania to 225 ml. Jest delikatny jednak jednocześnie spełnia swoją rolę. Po jego użyciu skóra jest wygładzona i miękka. Trochę zapach mi nie odpowiada jest taki trochę chemiczny,ale czuć tutaj także wiśnię. Łatwo jest go spłukać ze skóry wodą drobinki nie zostają na skórze. Bardzo wydajny nie trzeba używać go w dużej ilości.

Zobacz post

-

Ulubiony zestaw różowych kosmetyków, dwa pochodzą z ostatniego swopa, a dwa dostałam od mojej kochanej @sufcia72 .

Balea żel pod prysznic o różanym zapachu przełamany chyba nutką wanilii, to naprawdę cudowne połączenie. Żel ten pachnie obłędnie do tego stopnia, że żałuję że przez cały dzień nie utrzymuje się ten zapach na ciele. Ma on gęstą konsystencję, ciemno różowy kolorek oraz cudne kolorowe opakowanie. Produkt ten jest też dość wydajny, bo fajnie się pieni i niepotrzebna jest duża ilość by dokładnie umyć nim całe ciało.

Skin79 tej marki zawsze byłam bardzo ciekawa widząc ją w Waszych chmurkach. Jest to malutka wersja różowego kremu BB przeznaczonego do cery tłustej oraz poszarzałej. Krem ten ma dość gęstą konsystencję i na początku bardzo dziwny siny kolorek, jednak po chwili od nałożenia ładnie stapia się ze skórą. Teoretycznie ma matować, ale moja skóra na co dzień świeci się do tego stopnia, że muszę ją jeszcze dodatkowo zmatowić pudrem. Krem ten nie podkreśla suchych skórek i ma naprawdę dość mocne krycie. Utrzymuje się na twarzy tyle czasu co mój podkład, więc naprawdę wow. Zwłaszcza, że praktycznie wcale nie czuję go na twarzy jest leciutki, w przeciwieństwie do podkładu.

Peelingi Treaclemoon polecam każdemu z czystym sumieniem, choć u nas są dość drogie i jest do nich ciężki dostęp. Produkt ten jest przede wszystkim bardzo wydajny. Jest to raczej peeling drobnoziarnisty, ale dobrze radzi sobie ze zdzieraniem martwego naskórka. Dodatkowo ślicznie pachnie wiśnią, a zapach ten utrzymuje się na skórze przez jeszcze jakiś czas po aplikacji. Jest to też produkt wegański i nie testowany na zwierzętach.

Kolejny produkt Balea w ślicznym opakowaniu to krem do rąk. Widząc w jego składzie kokos byłam trochę zawiedziona, bo samego kokosu nie lubię w kosmetykach. Kosmetyk ten pachnie w połączeniu z pitayą prześlicznie, na tyle, że co chwilę smaruję nim ręce i wącham ten cudny zapach. Ma raczej rzadką konsystencję i myślę, że przez to nie będzie zbyt wydajny. Dobrze radzi sobie z nawilżeniem dłoni i nie pozostawia śliskiej warstwy na skórze.






Zobacz post

-

Zestaw kosmetyków w kolorze różowym ze wszystkich jestem bardzo zadowolona.
Żel pod prysznic Balea o cudownym różanym zapachu przełamanym nutką wanilii. O gęstej konsystencji, różowym kolorku oraz cudownym zapachu . Bardzo fajnie się pieni i dokładnie oczyszcza ciało, nie wysusza go jakoś bardzo.
Kolejny kosmetyk Balea to krem do rąk w uroczym różowym opakowaniu z flamingiem. Głównie można w nim wyczuć zapach kokosu, ale jest przełamany przyjemną kwiatową nutką. Krem bardzo szybko się wchłania, mimo swojej rzadkiej konsystencji. Pozostawia skórę pachnącą i nawilżoną przez jakiś czas po aplikacji.
Bielenda olejek różany to także mój ulubieniec. Pod wpływem wody zamienia się w delikatną piankę. Dobrze oczyszcza twarz, nie uczulam, a mam wrażenie że też delikatnie nawilża.
Ostatni produkt to peeling do ciała Treaclemoon o cudownym wiśniowym zapachu. Jest to produkt naturalny i wegański. Sam peeling jest raczej średnioziarnisty, ale mi jak najbardziej odpowiada. Delikatnie zdziera martwy naskórek, nie podrażnia przy tym skóry.

Zobacz post

-

Różowy zestaw kosmetyków z ostatniego wygranego swopa, to dla nich go licytowałam .
W jego skład wchodziły:
-Krem BB Skin79, którego byłam bardzo ciekawa, a teraz miałam okazję dokładnie go przetestować. Krem ma dziwny kolor, taki siny, ale po nałożeniu na twarz bardzo fajnie się z nią stapia. Ma dobre krycie, nie podkreśla suchych skórek, a także nie zapycha. Łatwo się go rozprowadza i nie tworzy żadnych plam na twarzy. Co do efektu matu, który ma dawać, to niestety się z tym nie zgadzam.

-Treaclemoon peeling do ciała o zapachu wiśniowym . Uwielbiam te peelingi za naturalne składy, nie testowanie na zwierzętach. Bardzo dobrze radzi sobie ze zdzieraniem martwego naskórka, nie podrażnia jednocześnie ciała. Można go także traktować jako żel pod prysznic, o czym zresztą wspomina producent. Jest to raczej peeling średnioziarnisty, więc jak ktoś oczekuje od niego mocnego peelingu to może się trochę zawieść.

-Yves Rocher lakier o pięknym wyrazistym różowym kolorku. Ma pędzelek w kształcie wachlarza, na który nabiera się trochę za dużo produktu, więc trzeba uważać, bo potem lakier nie chce schnąć. Jednak przy cieniutkich warstwach daje bardzo fajny efekt, taki połyskujący. Co do utrzymywania, to niestety dość szybko zdziera się przy końcówkach.

Zobacz post

-

Wszystkie peeling do ciała, jakie miałam okazję przetestować w ostatnim czasie. Wszystkie te peelingi mają naturalne składy i nie są testowane na zwierzętach. Wszystkie pachną naprawdę ładnie, ale mi najbardziej do gustu przypadł ten wiśniowy. Peelingi te są średnioziarniste, ale naprawdę dobrze radzą sobie ze zdzieraniem martwego naskórka i nie podrażniają przy tym wrażliwej skóry. Ich zapach utrzymuje się na skórze dość długo po aplikacji. Są też dość wydajne, ale wygodniejsze opakowania mają peeling treaclemoon, przy których da się również łatwo sprawdzić aktualne zużycie. Cenowo tańszy jest peeling Organic Shop, ale mam wrażenie, że jest mniej delikatny.

Zobacz post


-

Dwa peeling do ciała Treaclemoon, jeden ma ze swopa, a drugi z jakiejś wymiany. Fajnie, że peelingi te mają przezroczyste opakowania, dzięki temu można zobaczyć ile produktu zostało jeszcze w opakowaniu. Peelingi te są średnioziarniste, ale naprawdę dobrze radzą sobie ze zdzieraniem martwego naskórka. Pozostawiają skórę mięciutką, bez suchych skórek i ślicznie pachnącą. Nie podrażniają one skóry, ani nie przesuszają zbytnio. Dodatkowo mają całkiem fajne składy i nie są testowane na zwierzętach. Jeśli chodzi o zapachy to bardziej przypadł mi do gustu ten o zapachu wiśni, jest to taki słodziak i wpisuje się w moje gusta zapachowe .

Zobacz post

-

Treaclemoon peeling do ciała z ostatniego wygranego swopa. Mam już jeden peeling tej marki, tylko w innej wersji zapachowej i byłam z niego zadowolona. Dlatego też bardzo się ucieszyłam, gdy ujrzałam go w moim swopie, szczególnie o takim zapachu-wiśni.
Produkt ten ma różowy kolor i dość intensywny ładny wiśniowy zapach. Jest to raczej peeling drobnoziarnisty, ale dobrze radzi sobie ze zdzieraniem martwego naskórka. Nie podrażnia przy tym ciała, co dla mnie jest naprawdę bardzo ważne.
Fajne jest też to, że jego opakowanie jest przezroczyste, dzięki temu dokładnie widzimy ile produktu pozostało. Posiada otwór odpowiedniej wielkości, dzięki czemu wygodnie możemy wyciągnąć z niego tylko tyle produktu ile potrzebujemy.

Zobacz post

-

Dwa peelingi do ciała niemieckich marek- Balea i Treaclemoon. Oba peelingi pachną słodko, ten różowy bardziej pudrowo, a drugi kwiatowo. Treaclemoon ma grubsze drobinki i mam wrażenie jest lepszym zdzierakiem. Jednak ten Balea też bardzo lubię. Balea ma ciekawy niebieski kolor, treaclemoon jest zaś różowy. Balea ma także dodatkowy atut, bo można go wykorzystać także jako żel myjący. Oba produkty są delikatne i nie podrażniają ciała.

Zobacz post
1