Absurdalne przygody z polskim PKP :D

Strona 2 / 2

Sister
Sister
1937 lat temu
Estrella • 7 lat temu
Też miałam podobną historię i to nie tak dawno temu :D Jechałam pociągiem z Lublina do Warszawy, podróż powinna zając ok. 4 godzin. Na sam początek pociąg spóźnił się godzinę :) Jedziemy sobie zadowoleni a tu dosłownie 30 min przed Warszawą pociąg stanął, okazało się że coś im się zepsuło. Staliśmy kolejną godzinę aż w końcu wpadli na cudowny pomysł i kazali wszystkim ludziom z pociągu Lublin-Warszawa przesiąść się do jakiegoś innego, który akurat jechał do Warszawy z innego miasta. I tak ostatni odcinek podróży spędziliśmy upchnięci jak sardynki w puszce :) Oczywiście zareklamowałam bilet, dużo mi nie oddali bo sam bilet drogi nie był ale tak dla zasady zareklamowałam :)

4 godziny z Lublina do Warszawy? Jakim pociągiem? Ja od 1,5 roku jeżdżę co jakieś 2 tygodnie w ciągu roku akademickiego i podróż zajmuje 2 godziny i 10 minut około

Zagmatwana
Zagmatwana
5.75k7 lat temu

Ja to mam wiecznie przygody w PKP. Mój kolega to mówi, że ze mną nie jeździ bo zawsze się coś dzieje ;p
Najgorsze dla mnie było jak jechałam na kolokwium z Łodzi do Kalisza. Wcześniej dojechałam pociągiem ze Skierniewic do Łodzi. Była to zima. Jadąc pociągiem z Łodzi do Kalisza dojechaliśmy do Sieradza i kazali nam wysiadać z pociągu bo trakcja oblodzona. Czekaliśmy na stacji 3 godziny na pociąg ( a to okolo 50 km). A tam stacja po remoncie nic nie było. Na kolokwium nie dotarłam.
Masakra.
Inna sytuacja wsiadłam do pociągu w Skierniewicach i pociąg miał mieć nie odczepiane wagony. W Koluszkach dosiedli się moi znajomi w tym mój niewidomy kolega do przedziału obok. W Łodzi zgasili światła w moim przedziale i na korytarzu - nie robiłam sobie nic z tego, bo nie wiedziałam co się dzieje. Nagle wpada konduktor i zaczyna gadać po rosyjsku i się drzeć, że mnie tu nie powinno być , do moich znajomych to samo. Musieliśmy szybko zmieniać wagon trzymając kurtki i inne rzeczy w ręku, bo nie było czasu na ubranie się ( a była zima). Z tego wszystkiego będąc już w Kaliszu zostawiłam torbę w pociągu ;/ a tam ubrania, ładowarka, aparat fotograficzny, aparat na zęby, a przede wszystkim miałam wszystko na praktyki tam przygotowane. Torbę znalazła dziewczyna, odnalazła mnie na fejsie i umówiłyśmy się i zwróciła mi ją. W zamian wzięła sobie tylko jedzenie z mojej torby : ).

Ale żeby nie było, że jest tak źle to jak jeźdzę intercity to często pytają mnie czy włączyć klimę, czy wyłaczyć, proszę ich o włączenie gniazdka lub wi fi bo często nie działa i bez problemu. Miałam sytuację też, ze pociąg dwa razy zabił człowieka na torach. WIęc czekaliśmy 3 godziny na prokuratora to rozdawali herbatę/ kawę za darmo i każdemu batona.

Zagmatwana
Zagmatwana
5.75k7 lat temu
Jednafiga • 7 lat temu
To jeszcze dopiszę historię z trasy Poznań - Ostrów Wlkp. - pociągi do Ostrowa czasami kończą trasę w Ostrowie, a czasami jadą sobie jeszcze dalej do innych miejscowości. Pociągi kończące w Ostrowie mają kilka wagonów, te które jadą w dłuższą trasę mają 1-2 wagony. Dodatkowo w godzinach szczytu pociągi zawsze jadą krótkie, za to w godzinach mniej popularnych zawsze jest więcej wagonów. Nie wiem kto to planuje, ale chyba pięciolatek by zrozumiał, że w godzinach szczytu na długą trasę trzeba dać dużo wagonów, a w mało popularną godzinę na krótszą trasę można dać mniej :D

Kocham te długie przerwy w Ostrowie jadąc z Poznania do Kalisza

No faktycznie załapać się na miejsce z Poznania do Ostrowa to cud I jeszcze te rozklekotane regionalne jeżdżą, że ja muzyki w słuchawkach nawet nie słysze : ) @Jednafiga

nazwa001
nazwa001
5.62k7 lat temu

Dwa lata twmu jechałam z miasta w ktorym studiuje do domu (50 km) pociagiem, ktory zepsuł się jakieś 5-6 km przed moim miastem. Konduktor wyprosił wszystkich z pociągu na peron (była jesień i było zimno) a pociąg sobie stał - oczywiście konduktor siedział w pociągu. Kiedy zapytaliśmy kiedy przyjedzie nowy pociąg to powiedział że nie wie, ale pewnie dopiero kiedy będzie planowo jechał kolejny (ok. 1 godzina), postanowiłam wrócić piechotą. W pociągu jechała też koleżanka mojej mamy, od której wiem, że wróciła dopiero za ponad 2 godziny, bo było opóźnienie. A mi droga pieszo zajęła ok. 1 godziny.

Druga sytuacja miała miejsce 2 tygodnie temu. Również wracałam do domu, mpk był opóźniony i na dworzec wpadłyśmy z koleżanką 8 minut przed odjazdem pociągu. Nie było kolejki do kas wiec od razu kupiłysmy bilet i poszlysmy na peron (zajelo nam to nie wiecej niz 3 minuty). Jakie bylo nasze zdziwienie kiedy zaszlysmy na peron i zobaczylysmy jak pociag odjezdza. Zaczelysmy biec i machać ale nie zatrzymał się... Wróciłyśmy do kas, powiedziałyśmy pani w okienku o zaistniałej sytuacji a ona zaczęła nas przekonywać żebyśmy szybko poszły bo pociag stoi. Dopiero po sprawdzeniu w systemie okazało się że faktycznie odjechał za wcześnie. Wymieniła nam bilety na późniejszy pociąg (1,5 godziny), ale nic poza tym, nawet przepraszam nie uslyszalysmy. Pociag podstawili, wsiadlysmy i konduktor oglosil ze bedzie 35 minut opoznienia bo byl wypadek gdzies tam (przewrocil sie wagon z trocinami) i jakis pociag ktory ma miec przesiadke tutaj jest opozniony. Widzialysmy jak kilka osob wyszło z pociagu i poszlo do pobliskiego sklepiku, a pociąg po 5 minutach odjechał bez ostrzeżenia... Ciekawe co na to ludzie, którzy mieli nim jechać ale na chwilę wyszli z pociągu...

angela12
Nieznany profil
2997 lat temu

Trasa Poznań - Kołobrzeg kilka dni przed świętami, podstawiony pociąg z uwaga 3/4 wagonami. Paranoja ludzie na ścisk próbowali wejść do środka mimo że już pół godziny przed odjazdem zero możliwości żeby jeszcze kogoś upchnąć. w takim ścisku musiałam wracać 1,5 h, nawet na pośrednich stacjach nie robiło się luźniej, ale chociaż wracałam o tej godzinie co chciałam a nie zostałam na peronie jak wiele osób, bo na bardzo długiej trasie ktoś nie wpadł że tyle wagonów to za mało.

Inna sytuacja wracam po świętach do Poznania, kupiłam bilet na TLK, myślę sobie przynajmniej nie będzie upychania ludzi, bo wiadomo są przypisane miejsca. Moje zdziwienie jak wchodzę do pociągu a tam przy wejściu ludzie z walizkami i zero możliwości przejść dalej.. do tej pory myślałam że tylko REGIO nie liczy ile biletów sprzedaje a ile ma miejsc, myliłam się...

xooxoo
xooxoo
2.16k7 lat temu
tulipanna • 7 lat temu
Na trasie Kraków-Warszawa do TLK regularnie mozna kupić bilety na mejsca do nieistniejących wagonów :D już trzy razy byłam świadkiem takiej sytuacji :D oczywiście podstawiają je w końcu jak zaczyna się ludzki armagedon, ale to daje w efekcie 40 min spóźnienia i taki rozgardiasz, że słów brak:# Polacy jakoś sobie radzą w takiej sytuacji, ale szkoda mi strasznie tych wszystkich oszołomionych obcokrajówców (na tej trasie jest ich zawsze masa), którzy nie wiedzą o co chodzi :P Nie mam pojęcia jak można nie doczepić do pociagu wagonów ze sprzedanaymi miejscówkami....? :D "zabawane" jest też, że na tej trasie zawsze pasażerowie 4 ostatnich wagonów proszeni są o przejście do tych bliżej czoła pociągu ponieważ nie mieszczą nie na peronach miejscowosci po drodze :D

Ha ha ha Ostatnio kupiłam bilet na pociąg, którym dość często jeżdżę. Jechałam z przyjaciółką, kupiłyśmy bilety przez Internet, bo tak szybciej i nie trzeba stać w kasie, a na pociąg można przyjść w ostatniej chwili. Weszłyśmy do wagonu i szukałyśmy miejsca, które kupiłyśmy. Okazało się, że dwa nasze miejsca to miejsca dla inwalidów (chociaż takich nie zaznaczałyśmy, a większość pozostałych miejsc była wolna)

1 2
albo dołącz do nas i udzielaj się na forum.